Dzisiaj kolejny wylot do Brukseli. Na Open Days, serię imprez dość istotnej wagi dla takich firm jak nasza (innowacje, projekty, etc.).
W zeszłym tygodniu mieliśmy konferencję zamykającą jeden z naszych projektów - SABER (promocja satelitarnego internetu szerokopasmowego), pilotaż mamy właściwie za sobą. Jest szansa, że konsorcjum skroi projekt na wprowadzanie takich ciekawych rozwiązań w Europie.
Nie lubię jednodniowych wyjazdów do Belgii. Cały dzień w podróży, najpierw samochód, potem czekanie na lotnisku, lot (9 na 10 lotów jest opóźnionych...), pociąg do centrum, i dopiero hotel. W zasadzie z Kielc wyjeżdżamy ok 10 a podróż kończymy ok 19-20. Niefajne...
Drugi dzień to faktyczna praca na miejscu, konferencja lub warsztaty, spotkania B2B, rozmowy, itp. Wieczorem można wyskoczyć na Grandplatz, napić się najlepszego ciemnego piwa na świecie.
Trzeciego dnia podróż powrotna - to samo co pierwszego tylko w innej kolejności.
Niby jesteśmy w Europie, tak mamy wszędzie blisko a na jeden dzień spotkań faktycznie muszę tracić dodatkowe dwa dni na dojazd, paranoja jakaś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz