Jestem z rocznika ’80, sięgam pamięcią do roku ’86, no może ’85.
Sporo się zmieniło od tego czasu – Kielce się zmieniły, świat się zmienił, my
też przeszliśmy zmianę przez te lata. Wciąż jednak mam wrażenie, że mentalnie
ta „ewolucja” idzie nam (a przynajmniej części z nas) wolniej niż zmienia się
nasze otoczenie i warunki.
Po co w ogóle o tym pisać, chyba to jakaś nostalgia, może
idealizacja wspomnień? Pamiętam Kielce zupełnie inne niż dzisiaj. Nie było
galerii handlowych, betonowego rynku, osiedle Na Stoku przypominało krajobraz
księżycowy, na Bocianku tam gdzie jest Orlen była stacja CPN (#gimbynieznajo) a
niedaleko niej na rusztowaniu na środku trawnika wisiał wielki czerwony szyld z
napisem X ZJAZD PZPR.
W warzywniaku przy Konopnickiej na dużych przerwach
kupowaliśmy oranżadę w plastikowych woreczkach albo Lentilki bo przecież M&Msów nikt na oczy nie widział. Nie
zebrałem całej kolekcji z gum Turbo,
nieszczęścia dopełnił fakt, że ktoś mi ukradł mój zbiór – najpewniej z plecaka
w szkole.
Teraz jest inaczej, totalna metamorfoza. Miasto się zmieniło,
ludzie się zmienili. Na podwórkach coraz mniej dzieciaków gra w gałę, kapsli z
flagami i torów rysowanych kredą nie widziałem od… no właśnie, od kiedy? Nie ma
salonów gier z Contrą, Cadillacami i fliperami. Nie ma nawet filmów na VHS,
zmieniło się. Na lepsze, na nowe.
Pomimo to, jest w Kielcach coś magicznego. Coś co sprawia,
że nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. Choć miałem taką możliwość, zostać
we Wrocławiu, wyjechać na postdoca do Krakowa. Zostałem. A za każdym razem
kiedy wracałem na urlop z Wrocka przynajmniej jeden dzień poświęcałem na włóczenie
się po mieście, bez celu, na piechotę, od osiedla do osiedla. I zawsze wtedy
byłem szczęśliwy, że jestem u siebie.
Nadal nie żałuję decyzji o powrocie do
CK. Szkoda mi tylko, że nie każdy miał tyle szczęścia, wielu moich znajomych
wyjechało – bo tam, daleko żyje się lepiej, jest praca, godne warunki,
nadzieja. Żałuję, że z Kielc uciekają ludzie, uciekają firmy; a mało kogo z
decydentów to obchodzi, mało który myśli do przodu na dłużej niż jedną
kadencję.
Jestem z rocznika ’80. To mój czas, to moje Kielce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz